diamenty historia legendy
diamenty historia legendy

Legendarne klejnoty owiane złą sławą

Biżuteria ma moc zatrzymywania wspomnień, emocji i intencji. Dlatego często jest rodzinnymi skarbem, przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Ale czasami, wraz z historią, przynosi szczęście i… nieszczęście. Poznajcie słynne klejnoty owiane złą sławą – od błyskotek niosących klątwy po kamienie, które powodowały samobójstwa…

Śmiertelny Rubin Czarnego Księcia

Ten czerwony spinel o masie 170 karatów nie był w rzeczywistości rubinem, ale szafirem, pochodzącym z Afganistanu. Pierwsza wzmianka o nim pojawiła się XIV wieku. Hiszpański król Don Pedro el Cruel, pożądał go tak bardzo, że doprowadził do morderstwa Abu Sa’ida, muzułmańskiego księcia Granady, który był w posiadaniu tego klejnotu. Don Pedro uciekł z cennym kamieniem i przekleństwo się rozpoczęło…

Po tym wydarzeniu kamień okazał się śmiertelny dla wszystkich, którzy go posiadali. Edward Woodstock (Czarny Ksiażę), który otrzymał kamień od Don Pedro, jako cenę za sojusz, cierpiał na słabe zdrowie i zmarł przed swoim ojcem, królem Edwardem III Anglii. Gdyby żył, mógłby zostać królem Edwardem IV, ale jego śmierć otworzyła drogę do panowania młodszemu bratu, królowi Ryszardowi II. Kamień w historii należał również do linii brytyjskiej rodziny królewskiej, w tym do króla Karola I, którego stracono za zdradę w roku 1649. Następnie przeszedł na własność króla Henryka VIII i jego córki, królowej Elżbiety I, której śmierć zakończyła dynastię Tudorów. Mimo swojej złej przeszłości, kamień, nadal zdobi koronę państwową rodziny królewskiej w Wielkiej Brytanii.

Z rak do rąk… Diament nadziei – Hope

Wystawiony w National Museum of Natural History w Stanach Zjednoczonych, 45,52-karatowy diament Hope to jeden z najmniej szczęśliwych diamentów na świecie. Można powiedzieć, że to taka “diamentowa sierota”. Hope wydobyto po raz pierwszy w Indiach w XVII wieku i ceniono go za charakterystyczny, naturalny, niebieski kolor.

Podobno w chwili wydobycia miał aż około 112 karatów. Jednak kiedy sprzedano go królowi Francji, Ludwikowi XIV, zlecił on przetopienie klejnotu na symetryczny kamień o masie 67 karatów. Następnie diament przeszedł przez ręce królewskiej rodziny, aż do króla Ludwika XVI. Jego egzekucja, podczas Rewolucji Francuskiej, zakończyła monarchię w tym kraju, a koronne skarby skradziono.

I ślad po kamieniu zaginął… Dopiero dwadzieścia lat później, kiedy już o nim niemal zapomniano, zguba nagle odnalazła się w Londynie. Ale zanim klejnot znalazł swojego właściciela, znów przeszedł przez ręce kilku osób, aż trafił do holenderskiego bankiera Henryka Philipa Hope. Kamień jednak nie przyniósł szczęścia i nadziei rodzinie, która straciła swój majątek niedługo po jego zdobyciu (kolejna klątwa?).

I ponownie diament stał się własnością kilku osób, zanim sprzedano go znanej nowojorskiej jubilerce (firmie Joseph Frankl Sons & Company), która podjęła nieprzewidziane ryzyko związane z jego zakupem. Rynki dla odkupu diamentów gwałtownie potem spadły. Wkrótce upadła też słynna jubilerska firma.

Kolejnym właścicielem kamienia był Pierre Cartier, ale nie wiadomo, jak diament trafił w jego ręce. W 1910 roku sprzedał go amerykańskiej hetmance górniczej, Evalyn Walsh McLean. W swoich wspomnieniach, Evalyn W. McLean, napisała: “Wierzę w głupie przesądy, legendy o diamencie (…) powiedzmy, że poczułam – nie myślę – że mam odporność na jego zło”. Faktycznie, jej mąż Edward Beale McLean podobno zwariował, jej syn zginął w wypadku, a jej córka popełniła samobójstwo. Dziwny zbieg okoliczności? Mimo to Walsh nadal nosiła swój diament Hope i przekazywała go swoim potomkom. Ostatecznie klejnot kupiło muzeum Smithsonian i od tej pory już nigdy więcej nie został własnością prywatnej osoby.

Przeklęty (?) The Delhi Purple Sapphire

Według raportu z 2007 roku w India’s Economic Times, purpurowy szlachetny kamień, zwany The Delhi Purple Sapphir, przybył do Wielkiej Brytanii wraz z kawalerzystą Bengalu, pułkownikiem W Ferrisem. A konkretne skradziono go ze Świątyni Indry w Kanpur, podczas buntów indyjskich w 1857 roku. Mało kto wtedy wiedział, że sapphire, tak naprawdę był ametystem, ani jaki los go czeka…

Wraz z nabyciem kamienia, rozpoczęła się fala nieszczęść jego nowego właściciela. Wkrótce Ferris zbankrutował. Ale zanim do tego doszło, przez jego rodzinę przeszła fala chorób. Ferris uważał, że wraz z kamieniem, na niego i jego bliskich, spadła klątwa. Ale najważniejszym właścicielem klejnotu był Edward Heron-Allen, znany wróżbita i naukowiec. Kupił on kamień od potomków Ferrisa, a po swojej śmierci, w 1943 roku, zostawił list z ostrzeżeniem dla kolejnych właścicieli Purple Sapphire. Przestroga brzmiała: “Czuję, że wywiera on [kamień] zły wpływ na moją nowo narodzoną córkę… Moją radą, dla niego lub dla niej [który posiądzie klejnot] jest, by wrzucić go do morza”.

Córka Herona-Allena poważnie potraktowała przesądy ojca i pozbyła się klejnotu, przekazując go do kolekcji skarbca London’s Natural History Museum. Kustosze muzeum, uważają jednak, że wiele historii związanych z tym kamieniem, zostało rozpowszechnionych przez samego Herona-Allena. Właściciel chciał podobno w ten sposób uwiarygodnić krótką opowieści, którą napisał w 1921 roku pod pseudonimem Christopher Blayre, zatytułowaną “The Purple Sapphire”.

Samobójczy Black Orlov

black-orlov-czarny-diament-legenda

67,5-karatowy Czarny Orlov, znany również jako “Oko Brama”, to diament, który jest podejrzewany o trzy samobójstwa… Być może jego przekleństwo ma związek z jego pochodzeniem, ale również wiarygodność tej historii jest mglista…

Czarny Orlov też został skradziony w świątyni w Indiach, ale według angielskiego domu aukcyjnego Christie’s, prawdopodobnie jest to nieprawdą. Według Iana Balfoura, autora książki “Famous diamonds”, kamień nie pochodzi z Indii. Nie ma historycznych dowodów na obecność czarnych diamentów w tym regionie. Jego zła sława natomiast rozpoczęła się w 1932 roku. Europejski dostawca kamieni i biżuterii o imieniu JW Paris, przywiózł go do Nowego Jorku, ale nie nacieszył się długo nową błyskotką. Paris podobno wkrótce potem zabił się, skacząc z wieżowca w Manhattanie…

W 1940 roku, diament stał się własnością rosyjskiej księżniczki Leonilli Galitzine. Potem jego właścicielką została księżniczka Nadi Vygin-Orlov, która nazwała kamień swoim nazwiskiem. Legenda głosi, że w 1947 roku, obie kobiety również zakończyły swoje życie. Nie ma jednak oficjalnych zapisów o żadnej z trzech śmierci.

Zgodnie z artykułem BBC z 2005 roku, diament pocięto na trzy osobne kamienie, żeby przerwać jego przekleństwo. Dennis Petimezas, prezes i starszy gemmolog w Watchmakers Diamonds & Jewelry, który kupił kamień w 2004 roku, powiedział: “Spędziłem rok, próbując dowiedzieć się wszystkiego, co mogę o melodramatycznej historii tego kamienia. Jestem przekonany, że przekleństwo przełamano”.

tłum. własne.

Dołącz do nas